poniedziałek, 25 października 2010

Zamiłowanie do książek pachnących...czasem

Tak mi się kojarzą książki, które się otwiera a tam... pożółkłe kartki, nieco poszarpane niektóre strony, kurz miło łaskocze w nos. I ten zapach czasu właśnie. Czasu, który przeleżały jedna na drugiej, w ciemnościach. Bo wiedzieć trzeba, że książki owe, do których jestem przywiązana ogromnie należały dawniej do mojej babci. Wszystkie pochodzą z lat dwudziestych ubiegłego wieku. Babcia opowiadała mi, że podczas wojny, gdy literatura pisana w języku polskim była zabroniona te egzemplarze przeleżały w komórce, za hałdami drewna na opał. Wojna się skończyła, a książki ujrzały światło dzienne. Pamiętam, gdy miałam 8 lat Babcia podarowała mi jedną z nich - "Anię z Zielonego Wzgórza". Do dziś mam wielką sympatię do tej powieści, do jej dalszych części. Sentyment, bo to pierwsza taka "poważna" i gruba książka jak na ośmioletnią dziewczynkę, ale także ze względu na jej treść. Tyle dobrych wzorców, zabawnych historii, pięknych czasów z sukniami do ziemi, powozami z końmi. Inny świat, który zawsze będę lubiła. A potem dostałam kilka innych pozycji, równie wiekowych. Są dla mnie niezwykle cenne, skarbem, który kiedyś przekażę w rodzinie dalej, a na regale zajmują honorowe miejsce. O to niektóre z nich:




1 komentarz:

  1. Uwielbiam zapach starych książek. Książki, które mają lata za sobą są jak starzy ludzie, mogą ci opowiedzieć nie tylko, to co zapisane w nich, ale opowiedzą tych, którzy z nimi się spotkali po drodze.

    OdpowiedzUsuń