czwartek, 8 lipca 2010

Pomyślałam sobie, że warto napisać kilka słów na temat moich ulubionych książek i filmów, których tytuły zapisałam w zakładce "o mnie". Może dzięki temu zachęcę kogoś do przeczytania, czy obejrzenia moich ulubionych pozycji. Wydaje mi się, że ludzie zbyt rzadko posługują się argumentami, irytujące to jest przecież. Spytasz się dlaczego chce głosować na takiego a nie innego kandydata na prezydenta i odpowie ci: nie wiem, tak po prostu. Spytasz dlaczego podoba mu się ta książka, usłyszysz: no bo tak. I co z tego wynika? Własnego zdanie nie mają? Nie potrafią już wyjaśniać, tłumaczyć, argumentować? Moim zdaniem jest to wynik niedostatecznie wysokiego poziomu języka polskiego w szkołach, zbyt dużo czasu poświęca się na omawianie lektur a zbyt mało na naukę wysławiania się, czy posiadania i bronienia własnego zdania. Tak więc na dowód, że akurat moja pani profesor w liceum była wzorem nauczyciela i zaparcie uczyła nas wspomnianych elementów parę słów o moich "ulubionych".

Zacznę od książek, bo one są mi bliższe od filmu. Wolę przeczytać najpierw książkę, a potem obejrzeć ekranizację. Książka pozostawia więcej pola do wyobraźni, możemy po swojemu odbierać rzeczywistość w niej przedstawioną, natomiast film się po prostu ogląda, nie ma miejsca na interpretację (w większości wypadków), bo reżyser zrobił to za nas.

Zacznę może od wspaniałej książki, której autorką jest pani Roma Ligocka. Zabawne - zawsze imię Roma kojarzyło mi się z teatrem, ale okazuje się, że świetnie pasuje również do pisarki. "Znajoma z lustra" jest wyjątkowo ciepłą, niepozbawioną humoru i dystansu do siebie (autorki) książką. Przemawia do mnie sposób patrzenia na świat - obiektywny i krytyczny. Pisze w taki sposób, że nawet jeśli czasem nie zgadzam się z Jej zdaniem z przyjemnością czytam tekst powstały z Jej pióra.

"Tajemnica udanego związku: Trzeba być dziećmi jednego ducha (...), trzeba umieć milczeć o tym samym, a nie tylko o tym samym mówić. Trzeba wiedzieć, że nie będziemy z nim się nudzić nawet wtedy, kiedy te wszystkie rozrywkowe czynności, które nas wspólnie zachwycają z jakiś powodów nie będą wykonalne. I, że jak wszystkiego zabraknie, to - to jeszcze ciągle będzie on."

"Może ja bym chciała mieć inny obraz osoby ważnej, na przykład taki, że wieczorami siada w fotelu i ze zmarszczonym czołem zastanawia się na Polską i ma jakąś rozsądną jej wizję, której nasza zmęczona Ojczyzna bardzo już potrzebuje. Więc może obraz ważnej osoby robiącej na przykład w domu przepierkę albo podlewającej trawniczek wcale mnie tak bardzo nie zbuduje. Ja wiem, wiem, że osoba chciałaby w ten sposób pokazać, że jest jak wszyscy, ze jest " swój chłop" - tylko jeżeli jest taką osoba jak wszyscy, to po co stała się ważną?"

"Codziennie przez 24 godziny na dobę telewizor musi do nas mówić. Cokolwiek. Nasze sprawy, uczucia, nasze dokonania i cierpienia przemielone są na bezduszną papkę, Z owej papki panowie z telewizji lepią potem zgrabne hamburgery, którymi jesteśmy karmieni.Wszyscy. Dzień i noc, Pan z telewizji nie ma czasu pomyśleć o tym, co czuła pewna dużo starsza od niego pisarka, Jutro będzie inna książka, inny rozmówca."



Kolejna książka, którą uwielbiam wprost to "Dziewczyna z zapałkami" Anny Janko. Pożyczyła mi ją koleżanka na studiach z twierdzeniem, że ciężko się czyta i ona z trudem przez nią przebrnęła. Ja natomiast zupełnie inne wrażenia mam. Cudowny język pisarki, niezwykle zabawny, ale poukładany. Pisze o codzienności w niecodzienny sposób. Moim zdaniem jej myśli są tak interesujące, że chwała Bogu, że potrafi i postanowiła jej spisać:

" Strumień czasu. Czas biegnie zawsze w przeciwną stronę niż my. Gdybyśmy szli razem z czasem nie mijałyby nas minuty, godziny, dni, ani lata. Mielibyśmy je zawsze przy sobie. I zdążalibyśmy z nimi do morza czasu. Ale tak nie jest. Idziemy pod prąd dni, a więc im szybciej żyjemy, tym prędzej wszystko przemija, bo przecież dodają się dwie prędkości nasza i czasu. Może więc dobrze jest w strumieniu tym na chwilę znieruchomieć, zasłuchać się, zapatrzeć, zamyślić? Mieć na imię Teraz i uważnie z przyszłości do przyszłości przekładać marzenia do wspomnień, uważnie, O tak. Zaoszczędzilibyśmy na czasie stojąc. Stojąc i pochylając się w jego strumieniu, by podnieść z dnia coś na pamiątkę. Mrużąc oczy w słońcu. Bo kim jest człowiek, który pędzi wciąż naprzód, nie przyglądając się minutom swego życia, który nie wita i nie żegna godzin, jak kogoś bliskiego, nie ogląda się za wczorajszym dniem?"

"Z rodziców trzeba się rozebrać jak z ciasnego ubrania, co hamuje ruchy, uciska w ramiona i wpija się w krocze. W rodzinnym domu wciąż jesteśmy strofowani, ustawiani, ograniczani, a nawet podglądani i śledzeni,. By móc dalej żyć i rosnąć musimy uciec (...)"







Hanna Cygler to kolejna świetna autorka, której talent bardzo podziwiam. Będąc tymczasowo w Anglii często odwiedzałam bibliotekę, w której stał sobie jeden regał z polskimi książkami. Wypożyczyłam kiedyś "Czas zamknięty" i trzy dni później, kiedy przeczytałam od razu zainteresowałam się kolejną częścią "Pokonani", którą przeczytałam już po powrocie do Polski. "Czas zamknięty" jest zupełnie inną książką tematycznie od tych, który opisałam wyżej. To powieść przepełniona zgryzotami wojny, której bohaterowie cierpią fizycznie i psychicznie walcząc z wrogiem i sobą samym niejednokrotnie również. Akcja jest tak wartka i trzymająca w napięciu, że trudno jest przestać czytać, natomiast bohaterowie są tak realnie wykreowani, że stają się naszymi przyjaciółmi lub wrogami (w zależności od charakteru), a ich życiowe dramaty stają się częścią naszego dnia, aż do zakończenia czytania. Tylko jak już się skończy czytać przychodzi niepewność dalszych losów bohaterów, gdyż autorka zawodowo pozostawiła otwarte zakończenie, które zaprasza do kolejnej części "Pokonani". Moim zdaniem druga i ostatnia zarazem część nie jest już tak dobra, jest bardziej przewidywalna, ale z pewnością warto sięgnąć po kontynuację.






Natomiast czytelników mojego bloga gorąco chciałabym przekonać do polubienia lektur szkolnych. Wiem, wiem kojarzą się z nieznośnymi profesorami, czytaniem pod przymusem i nudą. Pragnę jednak zwrócić uwagę, że niektóre z nich, czytane po latach mogą wydawać nam się zupełnie inne. Ja szczególnie polecam "Mistrza i Małgorzatę", "Ferdydurke", "Dżumę" i przypomnianego ostatnio "Pana Tadeusza".

A o filmie... innym razem. Pozdrawiam wszystkich serdecznie, a miłośnikom książek dobrze dobranych pozycji o których się pamięta, do których się wraca;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz