piątek, 18 czerwca 2010

Odwiedziny u Berbecia




Uwielbiam takie nieśpieszne ranki, kiedy mój elektroniczny dziennik na kolanach, gdzieś obok śniadanko, poranna herbata. A właśnie, dziś zamiast herbaty zaserwowałam sobie pyszny kompot truskawkowy. Fakt, że kompot bardziej do obiadu pasuje, ale nie mogłam się oprzeć temu zapachowi i cudnemu kolorowi. Jaś jeszcze smacznie śpi, choć przypuszczam, że niebawem otworzy swoje słodkie oczęta i w niezwykle wyraźny sposób poprosi o mleko.
A my dziś z Jasiem wybieramy się w odwiedziny do mojej ukochanej koleżanki, która od bardzo niedawna jest mamą. Niezwykle cieszę się z tego, że będę mogła poznać małą Wiktorię. Z tej okazji poszliśmy wczoraj z Jankiem na zakupy, by wybrać coś milusińskiego dla Małego Człowieczka. Wiem, wiem, baby tak mają. Chodzą po tych sklepach i zachwycają się wszystkim, co dla dzieci, bo malutkie takie, bo kolory słodkie, bo nie można przejść obojętnie. No to teraz mam pretekst, żeby korzystać z usług takich oto sklepików i rozpieszczać nie tylko Jasia, ale także małą Wiki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz