środa, 22 grudnia 2010

Czas dekoracyjny zakończony

Teraz tylko siedzieć, patrzeć i podziwiać:D. Tak trochę zachęcam mojego Męża kochanego, by wydusił z siebie opinię na temat tych wszystkich prób wzbogacenia naszego pokoiku w magiczną atmosferę. I tak pod nosem coś mówił, mruczał, że... ładnie chyba:)
Wczoraj zabrałam się za robienie wieńca. Od samiuśkiego początku, wszystko moje, mojuśkie, aż duma serce rozpycha. Od listopada nad nim myślałam i głowę owemu Mężusiowi suszyłam czy może go skomponować tak, a może coś innego? A wisieć ma, czy leżeć spokojnie na komodzie? Masa ważnych pytań przecież. I wczoraj nastał ten wieczór. Gdy Janeczek ukołysał się do snu czym prędzej zabrałam się do roboty. Uwiłam sobie taki wianuszek ze świorku (jak mawiał mój profesor przybyły prosto z Ukrainy) i przyozdobiłam go skromnie. Bo ja nie lubię przepychu, zbyt dużo świecidełek, za dużo elementów potem nie pasuje do siebie. Jest więc sobie skromniasty i taki ma być. Ostatecznie w towarzystwie czterech dumnych świec leży sobie na komodzie, a na miejscu dla niego przeznaczonym - wiszącym - tuż obok szaszki Lubego zadomowiła się jemioła z czerwoną kokardą. Nie mogło też zabraknąć pierniczków i dla zapachu i dla wyglądu. Dlatego też wiszą sobie takie pod półką regałową.







A dzisiaj zawędrowałam na swój ulubiony bydgoski pchli targ. I szlag mnie, że tak powiem, jasny trafił. Nawet nie dlatego, że nie dostałam lampy do pokoiku Jasiowego, którą wypatrzyłam dawniej, a której nie kupiłam, bo wtedy potrzebna nie była ( a trzeba było choćby na wszelki wypadek). Tylko dlatego, że gapa jestem, fujara normalnie. Idę na targowisko i z daleka śmieją się do mnie dwa wieszaki. Rustykalne, białe, z pięknymi motywami. Niby spore kawałki dechy i już, ale tak ozdobione, że zapragnęłam je mieć. Myślę sobie, pójdę zobaczyć co z tą lampą i rozejrzę się jeszcze co tam ciekawego szefowa ma. Wracam i oczom nie wierzę. Jakieś małżeństwo nie dość, że dotyka (moje!) piękne wieszaki, to jeszcze w tym samym czasie płacą Pani i twierdzą, że zabierają je do domu! I jeszcze bardziej się spieniłam, gdy zobaczyłam, że płacą za nie śmiesznie niską cenę. Tak to jest z fujarami, trzeba było sobie zaklepać a potem oglądać co innego. Mam nauczkę. Jestem przekonana, że tęsknią za mną ...

A tak poza tym, trochę prywatnie, przyznać muszę, że dzisiaj są pierwsze urodziny synka mojego. Wyrósł chłopak przez ten rok, tyle się nauczył, taki postęp zrobił od małego pędraka, po chłopczynę można by rzec. I tak oficjalnie życzę Mu wszędobylskiej dziecięcej radości.



Pozdrowienia dla wszystkich gości

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz